To był jeden z tych wyjazdów, na które nie chce się jechać i tylko perspektywa utraty wpłaconej zaliczki motywuje cię do wyjazdu.

Zakopane miasto, które większość z was kocha lub wręcz uwielbia ja znienawidziłam dawno temu kiedy to musiałam leżeć tu w klinice. Tak wiem czemuż to ah czemuż nie lubię zakopca – pięknego z tradycjami itp. Nie wiem drogi czytelniku, czy do tej pory dość wyraźnie to podkreśliłam, ale jestem egoistka i lubię bywać tam, gdzie mi dobrze, rozmawiać z tymi, z którymi rozmowa coś mi daje tzn. dowiaduję się od nich nowych rzeczy, bądź najzwyczajniej w świecie przynosi mi radość.

Zakopane nie jest miejscem dla niepełnosprawnych. Tu nie da się normalnie żyć. Owszem są pewne udogodnienia, ale nie zmieniają one całokształtu nieprzystosowanego miasta.

Na początku miałam się skupić na wymienianiu tych właśnie kwiatków, które pokazują jak bardzo ludzie nie myślą – ale, że z natury nie lubię narzekać, więc skupię się na tym co można:

różnica poziomów – wagonik Gubałówka
    • Można wjechać na Gubałówkę całkiem miło i przyjemnie, właściwie bez stresu no poza wejściem i wyjściem z wagonika – ale poszło to stosunkowo sprawnie.
    • Można wjechać samochodem na Morskie Oko po uprzednim wykupieniu w TPN zezwolenia i ustaleniu dnia, w którym to można odwiedzić to epickie miejsce. Można, ale do 9 trzeba wjechać i ta „zabójcza” pora nie jest taka zła, bo dzięki temu miałam chwilę na to żeby rozkoszować się widokiem gór bez konieczności przepychania się i przesuwania innych turystów.
  • Można wypić herbatę z rumem na zewnątrz schroniska – bo do środka nie da się – cud, że nie padało.
  • Można pójść do jednej z niewielu przystosowanych knajp w Zakopanem i można spróbować się najeść nie ochlapując się przy tym, bo szansa na podjechanie do stołu-ławy marna – ps. dla desperatów zawsze pozostaje mcd.
  • Można zajeździć akumulatory na górkach pagórkach, gdyż na komunikację miejską nie ma co liczyć.
  • Można znaleźć miejsce parkingowe, na którym bezpiecznie uda Ci się wysiąść.
  • Można zahartować swoje ceprowskie ciało na zakopiańskiej zimnej kwaterze.
  • Można wejść do sklepu i powitać zaraz za drzwiami schody J
  • Można starać się nie zabić wszędzie pałętających się dzieci, które na potęgę włażą ci pod koła, a rodzice z rozdziawionymi buźkami oglądają… no właśnie nie wiadomo co.
  • Można spróbować pooglądać muzea i inne wspaniałości – z zewnątrz lub tak jak Atmę z drugiej strony ulicy, gdyż kultura i sztuka nie dla kalek.
  • Można zmoknąć na Pęksowym Brzysku, bo schronienia w kościele nie uświadczysz.
  • Można zwiedzić kościół na Krzeptówkach – zachwycić się można architekturą i podjazdami i stwierdzić można też, że jednak da się przystosować co nieco. Aczkolwiek wyspowiadać się już nie można, bo wózkiem se nie zajedziesz do konfesjonału.
Wodogrzmoty Mickiewicza,

które mogę obejrzeć tylko

z jednej strony…. bo z drugiej krawężnik

popatrzmy sobie…..

Podsumowując nie lubię Zakopanego za:

1. okropne jedzenie, tłuste, ciężkie, obrzydliwości,

2. mnóstwo oszustów i kłamców, którzy żerują na niewiedzy turystów i sprzedają swoje „cudeńka” żywcem sprowadzone z Chin – szczytem był koleś, który zachwalając swoja chustę tłumaczył mi, że to autorski projekt jego babuni następnie ten autorski projekt kupiłam 1/3 taniej u innej osoby,

3. brak dostosowania – a nawet jeśli coś jest „niby” przystosowane to zaraz za progiem witają nas schody,

4. nie znoszę ich za konie na Morskim Oku i te stojące na Krupówkach

Mogłabym tak długo, ale jedna rzecz pobija wszystko – zabrakło mi 7 centymetrów do szczęścia.

Szczęściem miało być zwiedzanie Wieliczki, które to chcieliśmy sobie zafundować na otarcie łez. Wieliczki wszędzie reklamowanej jako przystosowana, ALE….. nie dla elektryków.
Jest winda, do której można wjechać wózkiem, który ma nie więcej niż 59 cm. Mój szacowny elektryk z bajerami ma 66 i…… nic z tego. Nie chciałam się przesiadać na ichni wózek ręczny i narażać swojego i tak zmasakrowanego kręgosłupa na dodatkowe wstrząsy, więc sobie nie pozwiedzałam. Swoją drogą, ciekawe jak traktują ludzi otyłych. Jak myślicie kwalifikuje się to pod dyskryminację?

urocze zagospodarowanie drzewa 🙂