Pomyślałby ktoś, że niepełnosprawność chroni przed zachowaniami, które nazywamy molestującymi.

Niestety nic bardziej mylnego. Niepełnosprawność przez napastnika jest odbierana jako przyzwolenie. Z góry zakładają, że nam robią „przysługę” interesując się seksualnie kaleką. No bo przecież, kto na taką spojrzy?

Oprawcy podnoszą swoje molestowanie do rangi rycerskości, która według ich mniemania przez chwilę pozwoli poczuć nam się kobietą. Nie dociera do nich wypowiadane przez nas NIE. Uważają (nie wiem czemu), że się droczymy, żeby bardziej ich podkręcić.

Pierwsze nieodpowiednie zachowania dotknęły mnie w sanatorium, gdzie przyjęło się iż pielęgniarze kąpią i dziewczynki i chłopców. Poszanowanie do intymności, prawo do wyboru takich rzeczy nie było. Jako dojrzewająca dziewczynka – nastolatka musiałam rozebrać się przed pielęgniarzem i on siedząc na brzegu wanny „nadzorował” moją kąpiel, potem „pomagał” się wytrzeć, ubrać. Wszystko tylko między nami dwojgiem, nikt tego nie nadzorował. Czułam, że coś jest nie tak, ale nie do końca rozumiałam co.

Niepełnosprawność nie chroni przed molestowaniem #metoo

Dorastałam i zaczepki stawały się coraz bardziej nachalne.

Coraz więcej spojrzeń, słów, nie zawsze wiedziałam jak się zachować. Nikt nie powiedział że to złe, że tak się nie robi, a ja czułam, że to nie tak powinno wyglądać. Wiedziałam, że to nie ja powinnam się wstydzić, że rosną mi piersi, że niekoniecznie moje zaokrąglające się ciało powinno być tematem do dyskusji. Niestety nadal nie wiedziałam jak reagować.  Pamiętacie „strzelanie” ze stanika? W świecie, w którym dzieci były zmuszane do całowania nielubianych krewnych nikt nie brał na poważnie stwierdzenia „moja przestrzeń”.  Reagowałam jak umiałam. Wtedy najczęściej śmiechem maskowałam zażenowanie, upokorzenie i wstyd.

Studia, tu dopiero rozhulałe męskie ego szalało w każdy możliwy sposób.

 

Do tego wykładowcy trzeba iść tak i tak ubraną inaczej się nie zda. Świńskie żarty na zajęciach wypowiadane teoretycznie ustami autorytetów. Zaczepki, które powodowały rumieniec wstydu na policzkach. I to ja czułam się winna, że może faktycznie za mocno, za dużo, że nie powinnam patrzeć w oczy, bo oni odbierają to jako przyzwolenie. Obwiniałam siebie.

Wielokrotnie słyszałam, deklaracje, że ten to może mnie przelecieć, bo on kocha upośledzonych. Wstyd, smutek i zażenowanie. Poczucie bycia gorszą, tą prowokującą, tą przez którą to wszystko się dzieje.

Najgorsze jest to, że nie miałam z kim o tym porozmawiać. Samotność w byciu molestowaną jest straszna. To co Ciebie już boli inne osoby uważają za dopuszczalne, ba nawet za normę. Niektóre koleżanki cieszą się jak za nimi gwiżdżą, bądź z aprobatą wpatrują się w ich biust mówiąc „fajne cycki”. Nie widzą nic złego w żartach o głupich kobietach, blondynkach itp.

 

Dlatego z czasem nauczyłam się walczyć.

Sama w sobie znalazłam siłę i już przestałam spuszczać wzrok, tylko patrzyłam oprawcy w oczy i odpowiadałam tak, żeby go zdyskredytować. Pierwszym moim buntem, podkreśleniem swojej tożsamości i zaznaczenia granic, było niepodawanie ręki. To ja decydowałam, komu ją podam, a komu nie. Oczywiście naraziłam się na ostracyzm społeczny, bo jakże to mogłam nie podać ręki tej, czy innej osobie. Mogłam, nie podawałam. Kolejne kroki to, nie zgadzanie się na wyśmiewanie w mojej obecności płci no i dyskredytowanie oprawców.

Znacie takie powiedzenie: „Księżniczko, w którym zamku straszysz?” nauczyłam się  odpowiadać „Za małego masz konia żeby tam dojechać”. Nie jestem z tego dumna, ale wtedy to działało. Wycofanie następowało natychmiast. Niestety tylko ośmieszanie drugiej osoby przynosiło skutek. Inne metody: upominanie, nie zgadzanie się na takie traktowanie było postrzegane jako „dziwne zachowanie”.

Niepełnosprawność nie chroni przed molestowaniem #metoo

Dorosłość.

Teraz bardzo pilnuję, żeby matki nie zmuszały dzieci do całowania mnie, ba nawet podanie dłoni uważam za duże naruszenie prywatności dziecka. Reaguję na głupie dowcipy, nie powtarzam ich, chociaż nawet na studiach podyplomowych miałam nieprzyjemność wysłuchiwać ich, kiedy padały z ust jednego z wykładowców. Jako jedna z nielicznych nie śmiałam się i wyrażałam dezaprobatę. Reaguję, uświadamiam i uczę dzieci, że mają prawo do poszanowania ich seksualności i prywatności.

Co nazywamy molestowaniem seksualnym?

Grupa Edukatorów Seksualnych PONTON wyjaśnia to pojęcie na swojej stronie internetowej.

Cytując:

Molestowanie seksualne to każde nieakceptowane zachowanie, którego celem jest poniżenie lub naruszenie godności drugiej osoby odnoszące się do jej płci lub mające charakter seksualny.

Może dochodzić do niego wśród osób każdej orientacji seksualnej. O molestowaniu mówimy wtedy, gdy osoba molestowana wyraża swój sprzeciw wobec takiego zachowania, nie godzi się na nie.

Polecam tę grupę szczególnie rodzicom. Pomagają we wprowadzeniu dzieci i młodzież w sferę seksualności.

Jak reagować na molestowanie seksualne?

Musisz się bronić.

Nie możesz udawać, że nic się nie stało. Konieczne jest porozmawianie z napastnikiem i powiedzenie mu prosto w oczy: nie mów tak do mnie, nie rób tego, twoje zachowanie powoduje, że czuje się niekomfortowo.

Nie śmiej się z erotycznych dowcipów. Nie daj się wciągnąć w rozmowy o podtekście seksualnym, to może oprawcę zachęcić i spowodować, że poczuje, iż dajesz mu pozwolenie na to by poszedł dalej.

Ty też możesz reagować, też możesz wesprzeć kogoś kto doświadcza przemocy seksualnej. 

Nie bagatelizujmy tego.