Zmęczenie.
Przychodzi taki czas, kiedy Twój organizm odmawia posłuszeństwa i w pewnym momencie pytasz sama siebie po co Ci to wszystko. Po jaką cholerę tak się szarpiesz z tym życiem, wykłócasz o każdy skrawek dla siebie, dla rodziny, dla lepszego jutra. Dopada Cię zniechęcenie i wiesz że więcej nie podniesiesz, ze jeszcze jeden kop w dupę i pękniesz jak bańka mydlana nie licząc się z konsekwencjami.
Zastanawiasz się co zrobiłaś nie tak skoro tak źle Ci idzie, zaległości w pracy, w życiu przytłaczają tak mocno, że brak Ci tchu. Zniechęcenie i obojętność wypełniają Ci myśli, nie masz pojęcia jak znaleźć wyjście z tej sytuacji. I w takich chwilach zastanawiam się po jaką cholerę nasze prababki walczyły o niezależność, o prawo głosu, o bycie wolną. Nie mam pojęcia co im się do cholery nie podobało w tym, że mężowie ich utrzymywali, a one siedziały w domu i co najwyżej zajmowały się działalnością charytatywną. Kobieta była ostoją domowego ogniska i żoną swojego męża.
Pięknie?
Być może dla niektórych kobiet, które nie skalały się dniem pracy, a i owszem. Niestety nie dla mnie i myśli tak szybko jak się pojawiają, z równą prędkością znikają. Czasami jednak jest taki dzień, w którym odczuwam boleśnie jak to jest być kobietą niepełnosprawną, kobietą z rdzeniowym zanikiem mięśni. Nigdy nie daję sobie taryfy ulgowej. Wkurza mnie jak czegoś nie mogę zrobić i zamiast się poddać, szukam wyjścia z sytuacji. Na przykład nie mogłam czegoś sięgnąć ręką, niczym małpa przedłużałam sobie rękę i wspierałam kijem. Do tej pory mam takie „udogodnienia” w domu np. kijek do włączania komputera. Czasami jednak przychodzi taka chwila kiedy zastanawiam się po cholerę mi to wszystko. Po co walczyć? Jak i tak zostanie po mnie kupka popiołu i kilka wspomnień rozsianych wśród ludzi. Sytuacji nie poprawia fakt, że wybrałam sobie takiego, a nie innego męża, który z równą zaciętością co ja sama nie daje mi taryfy ulgowej.
Są chwile, że życie bardziej niż zwykle daje mi w kość. Wtedy wyjątkowo mocno reaguję na wszelkie typy pocieszania, akcje motywujące „wszelkie ograniczenia masz w głowie”. Pierdolenie, szczególnie nieskuteczne w przypadku takich osób, którym tylko głowa działa w sposób prawidłowy czytaj: w moim przypadku.
Co mnie aż tak zajmuje? Praca, działalność społeczna, praca w domu gotowanie, zmywanie, sprzątanie, pisanie bloga i to co najtrudniejsze wstawanie każdego dnia i mówienie sobie, że warto. Niestety mam świadomość, że gdybym sobie trochę odpuściła to stałabym się taka jak osoby, z których nie chcę brać przykładu.
I po chwilowym narzekaniu podnoszę głowę i patrzę w słońce.
Miewasz takie dni?
chyba każdy tak ma
https://izabelaszymura.blogspot.com
Mam chciałabym wtedy nie wychodzić spod kołdry ale daję sobie kopa gdy widzę uśmiech siostrzeńców i te „tocia wstaawaj” i wiem że nie mogę odpuścić bo zawsze kolejny dzień może mnie w… ale i przynieść coś dobrego
Upada, wstaję i idę dalej chociaż czasem się nie chce. Pozdrawiam.
Może się tego nie spodziewasz, i może nie taki był Twój cel, ale to jest najwspanialszy motywacyjny wpis jaki kiedykolwiek czytałam, a łzy które przy czytaniu go poleciały tylko wzmocniły przekaz. Jesteś wielka, dziękuję <3
Każdy miewa takie dni, oby ich było jak najmniej.
Piszesz: nieskalały się dniem pracy – dlaczego uważasz, że codzienna monotonna praca w domu bez urlopu ani wolnego w święta to nieskalanie się dniem pracy?
Przyznam, że takich dni nie miewam, owszem są chwile zwątpienia w zasadność niektórych podejmowanych działań, ale traktuję je jako naturalne usprawnienia myśli i planów. 🙂
Tak myślę, że każdy po swojemu do różnych wyzwań podchodzi, także tych
obejmujących codzienne życie, nie tylko tych wzniosłych, służących
realizacji pragnień i marzeń.
Ja nie jestem feministka i nigdy ja nie bede, Uwazam ze kazdy ma swoje miejsce w Swiecie i nie warto tego zmieniac, my Kobiety jako matki i zony, przyjaciolki i panie domow, musimy byc traktowane wrecz z uwielbieniem i chronione. W koncu my rzadzimy domami. Ja mam to szczescie ze moj maz rowniez jest przeciwko feminizmowi i nasze zycie jest wspaniale. On meski – mezczyzna , ja kobieca – kobieta ;D
Głowa do góry! 🙂
Każdy ma! 🙂
Każdy ma! 🙂
Bo chcesz ;] Po prostu tylko i aż tyle. Też mnie wkurzają takie porady.
Keep going ;]
Chyba każdy ma takie chwile, dni a nawet miesiące. Podstawą jest nie poddawanie się im w 100%. Ponieważ jednak napisałaś ten wpis, to masz świadomość, że czasem takie niezbyt pozytywne myślenie Cię dopada. Ale to oznacza, że jesteś osobą z krwi i kości, kimś kto ma słabości, a nie cyborgiem. A to chyba akurat dobrze 😉